Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/677

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jeżeli tak, to życzenie pana zaraz się spełni, gdyż mój pan jest teraz u prewota.
— W Chatelet?
— Tak i wkrótce spodziewam się wróci.
— Jakże mu zazdroszczę, że może wchodzić do Chatelet ile razy ma się spodoba, a przytem mój przyjaciel, hrabia, baron, wicehrabia dobrze żyje z panem Robertem d’Estourville.
— Wicehrabia?...
— Tak, mój przyjaciel wicehrabia... powiedzże proszę — mówił dalej Aubry, pragnąc korzystać ze sposobności by się dowiedzieć o nazwisku swojego przyjaciela... wicehrabia...
— Nazywa się wicehrabia de Mar...
— A! — zawołał uczeń przerywając paziowi, spostrzegłszy we drzwiach tego, którego widzieć pragnął. A! to ty wicehrabio, nakoniec cię ujrzałem. Szukam cię i oczekiwałem dość długo.
— Dzień dobry — odpowiedział Marmagne widocznie niezadowolony ze spotkania. Pragnąłbym z tobą pomówić, lecz na nieszczęście w tej chwili jestem bardzo zajęty. A więc do widzenia, żegnam cię.
— Zatrzymaj się pan chwilkę — zawołał Jakób Aubry ująwszy go za rękę, nie możesz