Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/537

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ozdobione dodatkami, lecz wicehrabio, z tem wszystkiem istota rzeczy jest prawdziwą, a w podobnych wypadkach istota rzeczy stanowi wszystko.
— Spodziewam się pani, mówił Marmagne, że wkrótce z mej strony odwet nastąpi i że tym razem będę szczęśliwszy.
— Przepraszam cię wicehrabio, nie będzie to odwet, lecz nowa wyprawa. Cellini o ile mi się zdaje, dwie pierwsze wygrał zupełnie.
— Bo ja z nimi nie byłem, mruczał Marmagne coraz bardziej zmieszany, nikczemni tchórze.
— Ja zaś z mej strony radziłbym wicehrabiemu, odezwał się prewot, ażebyś zaprzestał podobnych przedsięwzięć i uważał się za pokonanego, gdyż nie masz szczęścia do Celliniego.
— Zdaje się, że oba możemy się pocieszać wzajemnie w tym względzie panie prewocie, odpowiedział Marmague, bo jeżeli dodamy do czynów dokonanych, tajemnicze wieści obiegające, to zdaje się, że zajęcie wielkiego Nesle, a następnie zniknienie niewątpliwe jednej z mieszkanek sąsiedniego pałacu, nadają nazwisku Celliniego pewne znaczenie, które zarówno dla pana nie jest ani korzystnem ani zaszczytnem. Mówią i to, że złotnik nie dbając o pana, za to doić żywo zajmuje się losem jego rodziny.
Panie de Marmagne — zawołał z gwał-