Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/466

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XI.
SEN NOCY JESIENNEJ.




Było to w czasie pięknej nocy jesiennej, cichej i uroczej.
Księżyc w miarę posuwania się do zenitu rozpędził chmury, pozostałe zaś obłoki przesuwały się w oddaleniu na tle ciemno-błękitnem, posianem gwiazdami.
W około trzech osób, z których jedna w milczeniu przysłuchiwała się tylko rozmowie, wszystko pogrążone było w ciszy, gdy w głębi ich serc wszystko wrzało.
— Najdroższa Blanko! — mówił Askanio, gdy Benvenuto stojąc za nim, drżący i blady, przysłuchiwał się tym wyrazom nie uchem lecz sercem; moja najmilsza oblubienico, po cóż prze-