Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Okryję jego stoły kandelabrami i innemi naczyniami, a jeśli w nagrodę tego wszystkiego zażądam od niego Blanki, niebyłby Franciszkiem I-ym gdyby mi jej odmówił. Mam nadzieję, Askanio, mam nadzieję! Udam się do niego gdy cały dwór będzie zebrany; za dni trzy gdy się oddali do Saint-Germain... i ty wraz ze mną. Zaniesiemy tę srebrną salaterkę już wykończoną i rysunek podwoi do pałacu w Fontainebleau. Wszyscy podziwiać je będą, gdyż są piękne. On zaś bardziej od innych. Podobne niespodzianki ponawiać będę co tydzień.
— Nigdy jeszcze nieczułem w sobie siły bardziej płodnej i twórczej jak teraz. Dniem i nocą mózg mój czuwa; ta miłość, Askanio, zwiększyła mnie i odmłodziła. Gdy Franciszek I-szy ujrzy żądania swoje zaledwie powzięte już ziszczono, a niczego bardziej nie pragnę, uczyni mnie wielkim, bogatym; a prewot Paryża jakkolwiek jest prewotem, szczycić się będzie związkiem ze mną. Askanio, prawdziwie szaleję, na samą myśl nie jestem panem siebie. Ona będzie moją. Marzenie niebiańskie! Czy pojmujesz to Askanio? Ona moją! Uściskaj mnie! bo odkąd wszystko ci wyznałem, śmiem wierzyć w nadzieję. Czuję serce moje spokojniejszem; tyś niejako uprawnił tę radość. Com ci tu powiedział, ty zrozumiesz kie-