Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

właściciel ich kopał. Minąłem róg, ujrzałem City and Suburban Bank przytykający do podwórza naszego znajomego i uczułem, że rozwiązałem kwestyę. Kiedyś ty pojechał do domu po koncercie, poszedłem do Scotland-Yardu i do prezesa dyrekcyi, a co z tego wynikło, toś widział.
— A jak mogłeś wiedzieć, że oni będą się dobywać dziś w nocy? spytałem.
— Kiedy zamknęli biuro Ligi, to był to znak, że nie dbają dłużej o obecność Mr. Jabera Wilsona, inaczej mówiąc, że ukończyli swój podkop. A samo przez się się rozumiało, że powinni go użyć szybko, gdyż mógłby być odkryty, albo pieniądze mogłyby być usunięte. Sobota lepiej się im nadawała do tego niż jaki inny dzień, gdyż to dawało im dwa dni do ucieczki. Z tych wszystkich powodów spodziewałem się, że oni przyjdą dziś w nocy.
— Pięknieś to wyrozumował, zawołałem z niekłamanym podziwem. Jest to tak długi łańcuch myślowy, a mimo to każde ogniwo pełne jest prawdy.
— Uchroniło mnie to od znudzenia, odpowiedział ziewając. Niestety! Czuję już, jak ono mnie ogarnia. Żywot mój, to jeden wielki wysiłek uniknięcia szarzyzny życia, a te drobne problemy są mi w tem pomocne.
— Jesteś prawdziwym dobroczyńcą rodu ludzkiego, powiedziałem.