Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Holmes wziął skrawek papieru, (którego facsimile jest tu oddane).

o kwadrans na dwunastą
dowiesz się o czemś
może być

— A gdyby to była zmowa, ciągnął dalej inspektor, jest to w takim razie przypuszczenie, dające się w ten sposób pojąć, że ten Wiliam Kirwan, jakkolwiek miał opinię uczciwego człowieka, mógł być w porozumieniu ze złodziejem. Może go tam spotkał, może mu właśnie pomógł do włamania się, a potem obaj mogli popaść w sprzeczkę.
— To pismo jest nadzwyczaj interesujące, rzekł Holmes, badając je w najwyższem skupieniu. To bardziej zawikłana sprawa, niż myślałem.
Oparł głowę na ręku, podczas gdy inspektor uśmiechnął się, widząc skutek, jaki wywarła sprawa na sławnym specyaliście z Londynu.
— Pańska ostatnia uwaga, odezwał się w tej chwili Holmes, o możliwości porozumienia pomiędzy złoczyńcą i służącym, i że to jest pismo wyznaczające schadzkę pomiędzy oboma, jest dowcipna, i nie jest nieprawdopodobna. Ale to pismo zaczyna się — —.
Tu znowu ukrył głowę w rękach i pozostał na kilka minut w najgłębszem zamyśleniu