Strona:PL Doyle - Trzej studenci.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O której godzinie weszliście do pokoju?
— Około pół do piątej, kiedy profesor pija zazwyczaj herbatę.
— Jak długo bawiliście w pokoju?
— Wyszedłem zaraz, widząc, że pana profesora niema.
— Czy nie oglądaliście papierów na biurku?
— A niechże mnie Bóg broni!
— Ale, powiedzcie mi, jak się to stało, że zapomnieliście wyjąć klucz?
— Hm, jak. Miałem w obu rękach tace z naczyniem na herbatę. Czemże było zamknąć, nogą? Potem to ja chciałem wrócić i zamknąć pokój, ale mi się... zapomniało i już.
— Czy zamek jest sprężynowy, czy zwyczajny?
— Ależ całkiem zwykły.
— A zatem wewnętrzne drzwi stały tak długo otworem, jak długo tkwił klucz w zamku?
— Tak.
— A jeżeli ktoś był w pokoju, czy mógł on wyjść temi drzwiami?
— Czemu nie?
— A gdy pan profesor wrócił i was zawołał, czy byliście bardzo zmartwieni tem, co się stało?
— I jeszcze jak. Coś podobnego nie przytrafiło mi się jeszcze nigdy, jak długo tu służę. Proszę pana, ja nawet aż zemdlałem.
— Słyszałem o tem. Gdzieście stali wówczas, gdy wam się niedobrze zrobiło?