Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zanurzył gąbkę i następnie przetarł nią dwa razy twarz żebrakowi.
— Panowie! — zawołał Holmes głośno — Pozwólcie, że was przedstawię panu Neville St. Clair z Lee w hrabstwie Kent.
Nigdy w życiu nie zaznałem podobnego widoku. Twarz więźnia złaziła poprostu pod gąbką jak kora z drzewa. Zniknął brunatny kolor brudu, zniknęła ohydna szrama i wykrzywiona górna warga, która całej twarzy nadawała odstręczający wyraz. Jednem szarpnięciem zdarł Holmes z głowy więźnia rude, kędzierzawe włosy; przed nami na pryczy siedział blady, smutny, dystyngowany człowiek o sympatycznej twarzy, brunet o delikatnej cerze, który w rozespaniu przecierał sobie oczy, nie mogąc dojść, co się z nim dzieje. Nagle przyszedł do przytomności i zobaczywszy, co się stało, krzyknął głośno, kryjąc twarz w dłoniach.
— Wielki Boże! — zawołał inspektor. — Ależ to istotnie St. Clair. Poznaję go z fotografii!
Więzień obrócił się do nas ze spokojem człowieka, który zdaje się na swój los.
— Ha, dobrze — rzekł — A teraz powiedzcie mi, proszę, o co jestem oskarżony?
— O to, że zamordowałeś pan Nevilla St. Clair, ale zaiste, teraz trudno pana o to posądzić, chyba żeby sąd zechciał oskarżyć pana o usiłowane samobójstwo. — Inspektor zaśmiał