Przejdź do zawartości

Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy i inne nowele.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Głowę roztrzaskał sobie już po śmierci. Więc rozwiązanie zagadki było jednak bardzo proste.
— Tak jest, niezwykle proste — rzekł Holmes z nawpół ironicznym uśmiechem. — No chodź, Watsonie. Jak sądzę, nie mamy tu już nic do czynienia w Aldershot.
— Jednego tylko nie rozumiem jeszcze — rzekłem, idąc z Holmesem w stronę dworca kolejowego. — Skoro pułkownik miał imię James, a tamten Henryk, cóż znaczył ów Dawid.
— To jedno jedyne słowo powinno mi było odrazu wyjaśnić całą sprawę, drogi Watsonie, gdybym był istotnie tak wielkim myślicielem, jakim mnie zawsze przedstawiasz. Była to najoczywiściej treść wyrzutu.
— Wyrzutu?
— Tak, wyrzutu, jaki pani Barclay uczyniła swemu mężowi. Także król Dawid błądził czasami i schodził z drogi cnoty w zupełnie podobny sposób, jak podoficer James Barcley. Przypominasz sobie zapewne epizod z Uryaszem i Batsebą. Analogia zupełna.