Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teorye pańskie są bardzo piękne i dobre, ale, jak pan wie, mamy do czynienia z surowym i żądającym oczywistych dowodów angielskim sądem przysięgłych!
— Nous verrons! — rzekł Holmes niedbale — pan pracuje podług swojej metody, ja podług mojej. Dziś po południu mam robotę i prawdopodobnie wieczornym pociągiem powrócę do Londynu.
— A tę sprawę tu zostawi pan tak jak jest?
— Nie — skończę ją przed wyjazdem.
— Ależ tajemnica zbrodni?
— Jest wyświetlona.
— Któż więc był mordercą?
— Jegomość, którego opisałem.
— Ale kimże on jest?
— To nie będzie już trudno odkryć! Okolica nie jest znowu tak zaludnioną!
Lestrade wzruszył ramionami.
— No, ja nie mogę uganiać się po całej okolicy, szukając jakiegoś kulawego pana, który jest mańkutem i nosi tępy scyzoryk w kieszeni! Stałbym się pośmiewiskiem całej policyi!
— Bardzo dobrze! — rzekł Holmes — nie będzie też moją winą, jeżeli się pan zblamuje — dojeżdżamy do pańskiego mieszkania, więc bądź pan zdrów. Przed odjazdem napiszę jeszcze słówko do pana!
Wysadziwszy Lestrade’a, pojechaliśmy do naszego hotelu, gdzie czekało nas już zastawione śniadanie. Holmes milczał i siedział, zatopiony w myślach z bolesnym na twarzy wyrazem, tak jak ktoś, znajdujący się w bardzo zawikłanej sytuacyi.
— Chodź-no, Watsonie — rzekł, skoro sprzątnięto ze stołu — zasiądź się tu wygodnie i pozwól, żebym ci coś opowiedział — nie wiem sam, co mam począć. Poradź mi. Ale zapal naprzód cygaro.
— Mów, proszę!