Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mój Boże! gdyby tylko nie był rozgniewany!... W jaki sposób mógł powrócić, żebym ja go nie widział?
Ze wzrokiem obłąkanym, z czołem pokrytem kroplami potu, zastukał lekko do drzwi w głębi, które w tej chwili otworzył mameluk Rustan.
Weszliśmy do obszernego pokoju, lecz bardzo skromnie umeblowanego.
Ściany były obite papierem srebrno-szarym.
Pośrodku sufitu, umalowanego w obłoki, przypominające bitą śmietanę, widniał orzeł cesarski, trzymający w szponach piorun. Pomimo upału, palił się duży ogień na kominie. Powietrze było ciężkie, przejęte silną wonią aleosu. Na środku pokoju stał stół owalny, przykryty zielonem suknem i zarzucony mnóstwem listów i papierów. Na jednym końcu stołu wznosił się pulpit, a przy nim krzesło obite zielonym safianem, z godłami cesarskiemi na poręczy.
Dokoła sali, pod ścianami, oficerowie, adjutanci lu sztafety, oczekiwali na rozkazy.
Kiedyśmy weszli, Napoleon bawił się zagłębianiem ostrza scyzoryka w oparcie rzeźbione swego krzesła. Popatrzył na nas, potem odezwał się do Ménevala.
— Czekam na pana — rzekł swoim ostrym głosem. — Nie czekałem nigdy na pana de Bourrienne!...
De Méneval zaczął się tłómaczyć.
— Na nic się nie zdało tłómaczenie! Weź pan raport, który napisałem w pana nieobecności i skopiuj...
Nieszczęsny sekretarz wziął papier ręką drżącą i poszedł usiąść przy stole na miejscu dla niego przeznaczonem.
Napoleon zaczął chodzić w dłuż i w szersz pokoju, z rękami w tył założonemi, zgarbiony, z dużą okrągłą głową, pochyloną na piersi.
Pomyślałem, iż bardzoby mu było trudno obejść się bez sekretarza, gdyż przy napisaniu tego jednego raportu, pokropił całe biurko atramentem, a nawet było, że obcierał pióro o białe kaszmirowe spodnie.