Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łe, z gardłem ściśniętem jak w żelaznej obręczy... bałem się... tak, bałem się umrzeć w tem ohydnem trzęsawisku, ja, który marzyłem o pięknej śmierci na polu bitwy!...
W tej chwili biała błyskawica rozdarła chmury i przy świetle niknącem zobaczyłem — przed sobą, po za sobą, wszędzie — coś nakształt błękitnawego błyskotania: podobne to było do obrusa ze stali mieniącego się w kolory tęczy.
— Trzęsawisko!... — krzyknąłem.
Zabłąkałam się w jedno z tych trzęsawisk słonych, które otaczają wybrzeża, zwilżana słoną wodą morską.
Lecz one kończyć się gdzieś muszą te trzęsawiska! Jeżeli zdołam je przejść, spotkam być może jaką drogę, szałas pastuszy!...
Kiedy chodziłem do szkółki w Ahasford, profesor geografji uczył nas kierowania się obserwując gwiazdy; niestety! ani jedna nie świeciła po przez ołowiane chmury!... Wreszcie, czy byłbym zdolny zastosować w praktyce lekcje mojego starego nauczyciela?
To brodząc w błocie, to sunąc się w miejscach twardszych, uszedłem zapewne dwie do trzech mil. Naraz krew mi zamarła w żyłach...
Te krzaki tam, naprzeciw mnie, czyż ich już nie zauważyłem? Nie, to nie był miraż, ani złudzenie, poznałem nędzne liście, kształty karłowate... A jednak nic nie dowodziło także, że to nie są inne, podobne do tamtych!... W jaki sposób się przekonać?...
Jak zorjentować się w tej piekielnej ciemnicy? Aha!, krzemień i hubka, o których nie pomyślałem...
Przysiadłem na piętach, skrzesałem iskrę i sprawdziłem z przerażeniem, obok świeżych śladów nóg, dawniejsze ślady zaciągające się powoli wodą... A więc kręciłem się jak w kole zaczarowanem!...
Jak długo?... Prawdziwa rozpacz mnie ogarnęła, co