Przejdź do zawartości

Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 106 –

uczucia przerażenia, to najpewniej on, Pinner. Czegoż się tedy tak przeraził?
— Wziął nas za ajentów policyjnych, — zrobiłem przypuszczenie.
— Tak, napewno! — potwierdził Pickroft.
Holms pokręcił głową.
— Nie! on był już przedtem blady, zanim weszliśmy do pokoju, — rzekł. — Bardzo być może, że to...
Słowa te zostały przerwane przez łoskot zwewnątrz przyległego pokoju.
— Cóż to on do własnych drzwi kołace? zawołał Pickroft.
Znów się rozległo stuknięcie, raz i drugi. Patrzaliśmy w stronę drzwi zdziwieni.
Spojrzawszy wypadkiem na Holmsa, spostrzegłem, że twarz jego nagle pobladła i aż uchwycił się za stół, żeby nie upaść. Jednocześnie rozległ się z tajemniczego pokoju jakiś dziki głos schrypnięty i coś runęło na ziemię. Holms jednym skokiem był już u drzwi i pchnął je. Były odwewnątrz zamknięte. Za jego przykładem, obaj nalegliśmy na nie całym ciężarem. Jedna zawora ustąpiła, potem druga, wreszcie drzwi z trzaskiem się otworzyły. Wpadliśmy do pokoju.
Był pusty.
Tak jednak zdawało nam się tylko na pierwszy rzut oka. W kącie, naprzeciwko, były