Strona:PL Doyle - Mistrz z Krocksley.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ty chcesz, aby Mistrz dostał w skórę porządnie? Bardzo dobrze. I my żywimy takie same chęci. Więc cóż nam chciałeś powiedzieć?
— A który to pański bokser? Czy ten oto? — zapytał chłopiec, wskazując Monthomeri.
— No, przypuśćmy, że ten.
— Więc ja mu powiem. Mistrz jest ślepy na lewe oko.
— Głupstwo!
— Nie, nie głupstwo; chociaż on nie jest zupełnie ślepy, ale bardzo źle widzi. Mistrz trzyma tę swoją ślepotę w tajemnicy, ale my z matką o tem wiemy. Jeżeli ty, panie bokser, podejdziesz go z lewej strony, a przytem dobrze gwizdniesz, to nie będzie on miał nic do roboty. Więc sprobój tylko, a przekonasz się, że nie kłamię. A miej się na ostrożności najbardziej wtedy, gdy Mistrz opuści prawą rękę. Wtedy szykuje się on do uderzenia z góry; to jego ulubione uderzenie. W fabryce opowiadają wszyscy, że tym uderzeniem rozstrzyga walkę. Strzeż się pan, panie bokser, jeżeli on pana w ten sposób uraczy.
— Dziękuję ci, chłopcze, — rzekł Wilson — twoje wiadomości są cenne, ale jak się o tem dowiedziałeś? Ktoś ty taki?
— Jestem synem Mistrza, sir.
Wilson aż gwizdnął ze zdziwienia.