Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

myślał sobie zapewne, sięgając ręką po moją własność, cóż to za człowiek, który nie umie bronić nawet swojego mienia!“ Ale za to właśnie, jak się zdaje, i lubił mię. Sam mi pewnego razu powiedział, wyrwało mu się to, że jestem „nazbyt dobroduszny człowiek“ i „już tak prosty, tak prosty, że aż żal bierze. Tylko wy, Aleksandrze Piotrowiczu, dodał po chwili, nie bierzcie tego za obrazę: ja to tak z głębi duszy powiedziałem“.
Zdarza się niekiedy, że tacy ludzie trafiają na odpowiednią dla siebie rolę i zarysowują się świetnie w chwilach jakiegoś silnego zbiorowego działania lub przewrotu. To nie są ludzie słowa i nie mogą być inicyatorami i głównymi przewódcami; ale są głównymi wykonawcami i pierwsi zaczynają. Zaczynają poprostu, bez wykrzykników, ale pierwsi przeskakują główną przeszkodę, bez wahania i strachu idąc na ostrza — i wszyscy rzucają się za nimi i idą ślepo, idą aż do ostatniej ściany, gdzie zwykle kładą głowy. Nie wierzę, żeby Pietrow dobrze skończył; znajdzie się jakaś chwila, w której się cały zaprzepaści, i jeżeli jeszcze dotychczas nie zginął, to znaczy, że jeszcze sposobność się nie nadarzyła. Zresztą, kto wie? Może i dożyje siwych włosów i najspokojniej umrze ze starości, przewałęsawszy bez celu całe życie. Ale zdaje mi się, że M. miał słuszność, mówiąc, że to był najbardziej stanowczy z całej katorgi człowiek.