Strona:PL Dar jaskółek.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tach, przeciągniętych od świerczka do świerczka. Naturalnie tam tylko, gdzie drzewka stały odosobnione i zapalanie lampjonów nie groziło pożarem.
Do godziny czwartej wszystko było gotowe. Przedstawienie miało się rozpocząć o piątej, ale już wcześniej tłumy ludzi zaczęły napływać na polanę. Barwnie ubrane panie, eleganccy panowie, całe rodziny z dziećmi, rozglądającemi się ciekawie dokoła w oczekiwaniu zapowiedzianych cudów. Przybyli też harcerze z odległego o kilkanaście kilometrów obozu na Bukowcu oraz żeńska drużyna „Saren“, która bawiła właśnie na wycieczce w Zagórzu.
Cały ten tłum, wesoły i ożywiony, zdążał drogą wśród lasu na zieloną polanę, gdzie na wzgórzu wszystkiemi barwami tęczy jaśniał w słońcu domek z pierników.

A tymczasem w Cisowem zaszły nieprzewidziane przez Jagodę zdarzenia.
Znalazłszy w grocie tabliczkę z napisem i odczytawszy ją, Zośka sama pozostała na straży, aby nikt obcy nie dostał się do groty, Jadamka zaś posłała do domu po łopatę.
Malec biegł, ile mu tylko sił starczyło. Wpadł do izby, jak wichura. Andrzej Suleja siedział na ławie i naprawiał stare kierpce. Co z jednej strony zeszyje, to z drugiej się rozlezą: bieda, trzaby nowe kupić, cóż, kiedy niema za co...
Zdyszany Jadamek dopadł ojcowskich kolan, wołając:
— Tatusiu! Niech nam tatuś dadzom łopatę, bo tam jest cosi zakopane!...