Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zbyt często. Zrazu myślałem, że on jest zły; ale, stykając się z nim bliżej, zrozumiałem, skąd płynie to dziwactwo. Jest to zacne uczucie, cnotliwe oburzenie, które długo czyniło go nieszczęśliwym, a które zastąpił ciągłym żartem, rzekomo wesołym, ale gorzkim przez swój sarkazm i zdradzającym źródło z którego płynie.

Przyjaźnie pana de... są nie czem innem, jak tylko zgodnością jego interesów z interesami jego rzekomych przyjaciół. Jego miłostki to produkt dobrego trawienia. Wszystko, co jest powyżej tego, albo poza tem, nie istnieje dla niego. Szlachetny i bezinteresowny odruch przyjaźni, delikatne uczucie, wydają mu się szaleństwem godnem domu warjatów.

Pan de Segur wydał rozkaz, który zalecał przyjmować do korpusu artylerji wyłącznie szlachtę; z drugiej strony, zawód ten wymagał ludzi wykształconych; stąd zdarzyła się zabawna rzecz: mianowicie ksiądz Bossut, egzaminując uczniów, dawał świadectwa jedynie plebejuszom, a Cherin tylko szlachcie. Na setkę uczniów było zaledwie kilku, którzy czynili zadość obu warunkom.

Pan de L... powiadał o rozkoszach miłości, że, kiedy nie można już być rozrzutnym, trzeba stać się skąpym; w tej materji, kto przestaje być bogaty, zaczyna być ubogi. „Dla mnie, mówił, skoro tylko byłem zmuszony rozróżniać między obligiem płatnym za okazaniem a obligiem płatnym w terminie, zwinąłem bank“.

Pewien pisarz, któremu magnat dał uczuć swoją wyższość, rzekł: „Mości książę, wiem com ci powinien, ale wiem także, że łatwiej być wyższym odemnie, niż równym mi“.

Marszałek de Noailles miał proces z jednym z dzierżawców. Ośmiu czy dziesięciu rajców uchyliło się, powiadając: „Jako