Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uderzył go jej dziwny głos i lęk, jaki dojrzał w jej oczach.
— Co ci jest, dziewczyno! czy się mnie boisz, czy myślisz, że mógłbym cię ukrzywdzić?
— Nie! nie! ojcze, ja wiem, że nie. Nietylko mnie, ale nikomu byś krzywdy nie zrobił, ja cię znam. Ale ten nóż, to było takie straszne, gdy wbijałeś go w stół.
Liza osunęła się na krzesło bez kropli krwi w twarzy i ustach. Noc bezsenna i przebyte wrażenia zmogły na chwilę jej silny organizm.
— Czekaj Lizo! przyniosę ci wódki, przyjdziesz zaraz do siebie. — Liza nie miała siły ostrzedz go, Hexham więc chwycił próżną flaszkę i biegł do gospody „Pod sześciu tragarzami“. W parę minut potem był już z powrotem. Flaszkę przyniósł pustą, nie wpuszczono go do gospody.
— Co to znaczy? — szeptał, przyklęknąwszy przy córce i rozcierając jej zimne, jak lód, ręce. — Czy jesteśmy zadżumieni? czy oddech mam zatruty, czy kto nas urzekł? ale kto?

ROZDZIAŁ VIII.
Sekretarz pana Boffena.

Pogrążony zawsze w zawiłych sprawach upadającego cesarstwa rzymskiego, mister Boffen nie zapominał przecież o własnych interesach. lnteresa te powierzone były, jak wiadomo, Mortimerowi Lightwood, którego gazety nazywały teraz „naszym