Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skąd naprzykład doszedł do takiej córki, jaką ma? Nie, nie, w tem jest coś nieczystego.
Odszedł wreszcie od stolika i szedł chwiejnym krokiem do jednego z dalszych stolików, gdzie opadł ciężko nad swym półkwaterkiem piwa. Wkrótce zegar wydzwonił dziesiątą, a wtedy pan na Potterson otworzyła drzwi, wiodące do baru.
— Jerzy! — rzekła, zwracając się do robotnika w czerwonej kurtce — czas już na was, dałam słowo waszej żonie, że będziecie w domu o dziesiątej.
Człowiek w czerwonej kurtce usłuchał bez żadnego oporu i wyszedł, życząc dobrej nocy pannie Potterson. Abigail powróciła do baru, ale po upływie pół godziny stanęła znów w progu.
— Wiliamie! Jonatanie! i Bobie Glamno. Macie już dość na dziś.
Wszyscy trzej spełnili jej rozkaz z największą uległością. Co więcej, pewien osobnik w lakierowanym kaszkiecie, który zażądał był świeżo nowej porcyi grogu, otrzymał zamiast napitku, rozkaz opuszczenia gospody.
— Kapitanie Joe — rzekła Abigail — nie trudź się pan daremnie, prosząc o grog, wypiłeś gu już dość na dzisiaj.
Kapitan Joe potarł sobie tylko z rezygnacyą kolano, a prócz tego cały chór zawtórował gospodyni.
— Miss Potterson ma słuszność, kapitanie, trzeba słuchać jej rad.
Miss Potterson nie dała się zresztą uśpić, ani wyprowadzić w pole tą powszechną uległością,