Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/789

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wróćmy lepiej do tego żyda oszusta, Powiedz mi pani, co on ma w tem, aby ukrywać tę piękną dziewczynę, która jest pani przyjaciółką, bo musi mieć przecie w tem swój cel.
— Nie rozumiem — odparła spokojnie Jenny.
— Nie chce mi powiedzieć, gdzie ona jest — mówił Czar — ale pani musi przecie znać jej adres.
— Nie rozumiem — powtórzyła znów Jenny, której ostra bródka zaprotestowała dalszemu badaniu ruchem tak energicznym, że nawet Czar zoryentował się i urwał w pół zdania.
— Miss Jenny — rzekł jednak po chwili — bo takie jest imię pani, chyba że się mylę.
— Co byłoby niemożliwe, skoro imię moje znasz pan lepiej odemnie samej.
— Otóż miss Jenny, gdybyś zechciała zełąpić na ziemię i zrozumieć moją mowę, nie wyszłaby pani na tem źle, słowo daję — dodał, mrugając obiecująco swemi małemi oczkami. — Czy zechce pani?
— Może! — odparła miss Wren przez zęby, gdyż trzymała w tej chwili w ustach nożyczki, wpatrując się uważnie w świeżo ustrojoną lalkę.
— Czy pani mnie słucha, panno Wren? — pytał Fledgebv.
— Trzeba ci coś niebieskiego moja śliczna — przemawiała Jenny do lalki, wyjąwszy uprzednio nożyczki z ust.
— A zatem — próbował przekładać Fledgeby, trochę zrażony niepemyślnemi warunkami, — gdybyś mnie pani chciała wysłuchać.
— Ależ i owszem. Jasno niebieska kokarda przy twych jasnych włosach i białej cerze jest nie-