Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/723

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ależ, Johnie!
— Zechciej mnie zrozumieć najdroższa. Dla siebie osobiście nie pragnę niczego, bo skoro ciebie posiadam, uważać się mogę za najbogatszego w świecie człowieka. Ale przechodziliśmy tylko co koło pięknych magazynów, ty sama podziwiałaś piękne i gustowne materye, których ci dać nie mogę.
— Nie chcę wcale jedwabnych sukien.
— Żal mi też patrzeć na twe małe stopki, które brudzi kurz uliczny i gdybym mógł dać ci powóz!
Bella spojrzała na wymienione małe stopki i rzekła od niechcenia:
— Skoro ci się tak podobają moje nóżki, to żałuję bardzo, że mam dziś trzewiki trochę za duże, ale upewniam cię, że nie pragnę wcale jeździć powozem.
— I nie chcesz go mieć?
— Mój drogi! wszystkie życzenia, które ty wypowiadasz, spełniają się dla mnie, jak w bajce. Dość mi zamknąć oczy, aby wyobrazić sobie, że mam wszystko, o czem wspominałeś i to mi zupełnie wystarcza.
Doszli tak gwarząc do swego małego domku w Greenwich, który wydał im się jeszcze weselszy. Bella pędziła w nim ciche, regularne życie; co rano odprowadzała Johna na dworzec, skąd odjeżdżał on do Londynu, gdzie pracował w jakimś domu handlowym produktów chińskich. Bella wyobrażała sobie ten interes jako zbiorowisko ryżu, herbaty i pudełek lakowych, dziwnie pomalowanych i jedwabi dziwnie pachnących, jako też figurek porce-