Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/715

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Śmiała się przez łzy z takim wdziękiem, że i Rumty, chcąc się dostroić do jej tonu, przemawiać do niej zaczął w ten sam sposób, jakim uciszał niegdyś jej dziecinne kaprysy.
— Cicho, myszko mała, głupiutka myszko!
— Więc nie gniewasz się?
— Nie, aniołku!
— I nie myślisz, że zapomnę o tobie?
— Nie, nie myślę.
— Bywaj zdrów, Pa!
— Bądź zdrowa, Bello! Zabierz ją Johnie, i zaprowadź do siebie.
Powracali przy zachodzącem słońcu, które barwiło im na różowo ścieżkę, po jakiej stąpali. Bywają dni, dla których wartoby żyć i umrzeć. Piękna też i prawdziwa jest zwrotka starej piosenki:

„Bo miłość, tylko miłość
Obiega wkoło świat!“


ROZDZIAŁ IV.
Żona żebraka.

Posępna twarz, z jaką przyjęła pani Wilfer powracającego małżonka, pozbawiła w jednej chwili biednego Rumty zarówno fizycznej, jak moralnej równowagi.
— Wilferze — rzekła ze swego trybunalskiego kąta — nie pytaj mnie o twą córkę, Bellę.