Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/661

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Naturalnie Pa, ale sądzę, że najlepiej będzie powiedzieć jej, nie wchodząc w szczegóły, że pokłóciłam się z państwem Boffen i odeszłam od nich.
— Rokesmith, jako wspólny przyjaciel, zna twoją matkę, sądzę więc, że możemy mówić przy nim otwarcie. Otóż boję się, mój skarbie, że matka twoja weźmie to wszystko z najgorszej strony.
— To nic nie szkodzi, Pa.
— A przytem, moja droga, przygotuj się na to, że nasz tryb życia wyda ci się skromny, bardzo skromny, no i będziesz trochę cierpieć z początku.
— Och! Nie tyle jestem gotowa cierpieć dla mego Johna.
Słowa te, mimo, że wyrzeczone półgłosem, spowodowały znowu Johna do nowego uścisku, przyczem drobna postać Belli znikła prawie w jego objęciach. Rumty przyjął ten fakt bez zgorszenia.
Potem trzy chochliki zajęły się zatarciem śladów wieczerzy, spożytej w biurze, zmiatając okruszynki i zabierając filiżanki. Kantor Weneering i Chichsey zamknięty został na spoczynek nocny przez ludzi tak nieskończenie rozradowanych, jakich gmach ten nie oglądał z pewnością od chwili swego powstania. Dziesiąta godzina biła na miejskich zegarach, gdy stanęli wszyscy troje przed bramą rodzinnego gniazda Wilferów. John i Bella rozpoczęli seryę aktów pożegnalnych, które mogły przeciągnąć się przez całą noc, co widząc Rumty, zaproponował Rokesmithowi, by zechciał oddać mu pewną młodą miss.