Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/614

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myśl o zerwanem przez siebie małżeństwie Fledgebyego z panną Podsnap. Stał się więc mimowoli sztywny i ukłonił się bardzo zimno.
Czar dopatrzył się w tem pogardy dla swej osoby, a jego małe oczka zwęziły się złowrogo.
— Mam nadzieję, — rzekł — że interes, który tu pana sprowadza, nie jest tak przykry, jak mój, panie Twemlow.
Mały dżentlmen nic na to nie odrzekł.
— Bo widzi pan — ciągnął dalej Fledgeby — ten Riah, to człowiek bardzo nieużyty, okropny człowiek. Nie byłbym się tu znalazł, gdyby nie konieczność przyjścia z pomocą przyjacielowi, którego ten żyd prześladuje. Trudno przecież opuścić przyjaciela w nieszczęściu.
Tu mały pan Twemlow przyznał, że należy oddać sprawiedliwość szlachetnemu czynowi, chociażby popełnił go człowiek antypatyczny.
— Masz pan słuszność, — rzekł — tak powinien postąpić każdy szlachetny i uczciwy człowiek.
— Dziękuję panu za pochwałę, ale szczególny to zbieg okoliczności, że przyjacielem, o którym mówię, jest właśnie Alfred Lammie, u któregośmy się spotkali po raz pierwszy. Tak mi go żal, a zwłaszcza jej, to taka miła kobieta! Nieprawdaż, panie Twemlow?
Na te słowa Twemlow pobladł lekko, bo to przecież ta miła kobieta doprowadziła go do udaremnienia matrymonialnych zamiarów Fledgebyego.
— Pani Lammie, odwołując się do mej przyjaźni, uprosiła mnie, abym wstawił się za nimi do tego żyda. Rozumie pan, że skoro kobieta tak wy-