Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/538

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wych ludzi, którzy zgromadzili znaczne majątki. Ona sama musiała mu w tem pomagać, wypatrując tytuły na wystawach księgarskich. Książki takie kupował spadkobierca, płacąc za nie chętnie wysoką nawet cenę, a, zakupiwszy je, biegł z niemi do swego literata, Silasa Wegg i kazał mu je odczytywać, lubując się tą lekturą. Obrazy brudnego sknerstwa, bezwzględnej chciwości nie raziły go wcale, przeciwnie, łechtały mile jego wyobraźnię, słowem było z nim coraz gorzej, a dusza jego, zatruta szkodliwym wpływem tej lektury, a może i nadmiernego bogactwa, zatracała zwolna, wszystkie swe szlachetniejsze cechy. Bella zdawała sobie sprawę z tego rozkładowego procesu, a przecież kult dla złota brał w niej wciąż górę nad innemi uczuciami i nie odstraszał jej przykład, jaki miała przed oczyma. Lektury, których słuchał pan Boffen, odbywały się po dawnemu wieczorami w starej jego willi. Działo się to z wielkiem niezadowoleniem Silasa Wegg, który obracał te właśnie godziny dla swych podziemnych robót. — Zanim pan Boffen nabrał upodobania do owych historyj o skąpcach, uprawiał on jeszcze długo szlachetniejszy rodzaj lektury, i tak po ukończeniu historyj upadku państwa rzymskiego, cofnęli się obaj ze swym literatem do dziejów starożytnych, doprowadzając je do momentu, w którym wojsko Aleksandra Wielkiego ryknęło płaczem, jak jeden mąż na widok wodza swego, przechodzącego ostry paroksyzm febry, której się nabawił w kąpieli. — Przyszła następnie kolej na historyę żydowską, a potem na żywoty Plutarcha, które spadko-