Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/512

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiąc to, Fledgeby śmiał się do rozpuku, bo też bawiła go ta farsa, którą odgrywał wobec swego przyjaciela Lammie. — Wreszcie uspokoił się, ocierając sobie oczy chustką.
— Nie, doprawdy, lękam się, aby pan Riah nie myślał, że z niego żartuję i że nie mam dostatecznego szacunku dla firmy Pubsey i spółka. Zechciej panie Riah przejść na chwilę do przyległego gabinetu, może się przecie namyślisz i dasz się zmiękczyć, potem powrócimy do interesu.
Riah przez cały ciąg tej sceny stał ze spuszczonemi oczami, nie mówiąc ani słowa. — Usłyszawszy rozkaz swego zwierzchnika, zastosował się do niego niezwłocznie. Fledgeby odprowadził go z udaną uprzejmością do gabinetu i zamknął za nim drzwi. Lammie stał przy ogniu, zgarniając ręką swe cynamonowe faworyty.
— Ho! ho! — rzekł Czar, spojrzawszy na niego — coś się, jak widzę, nie powiodło.
— Skąd możesz wiedzieć o tem?
— Dość przecie spojrzeć na ciebie.
— W gruncie zgadłeś; nie coś, ale wszystko się nie powiodło.
— Przewidywałem to — rzekł powoli Czar. Poczem usiadł i oparłszy ręce na kolanach, wpatrywał się w swego świetnego przyjaciela.
— Tak, tak, — powtórzył Lammie, — cała sprawa w łeb wzięła. Przegraliśmy stawkę.
— Jaką stawkę — spytał Fledgeby — skandując wyrazy zawsze równie, wolno.
— No tę, którąśmy grali na spółkę, masz,