Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/503

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

timer, rzucając niespokojne spojrzenie w stronę Eugeniusza.
— Jeśli tak dalej pójdzie — zauważyła lady Tippins, — nikt z nas nie może być pewny dnia, ani godziny.
Pani Weneering wyraziła swój niepokój z powodu niemowlęcia, które zostawiła w domu, bo wobec tych tajemniczych historyi można się wszystkiego spodziewać, Weneering zaś zapytał kategorycznie tonem, jakim się stawia wniosek w parlamencie, czy zniknięcie to nastąpiło pod przymusem, czy dobrowolnie.
— Nie, nie, — zaprzeczył Eugeniusz z niezwykłą, jak na siebie, żywością. — Zniknięcie to było absolutnie bezwzględne, ale całkiem dobrowolne.
Na tem zakończyła się sprawa, która ustąpiła miejsca okolicznościowym przemówieniom.
Pierwszy zabrał głos Weneering, bo któż miał większe od niego prawo do złożenia życzeń małżonkom Lammie, którzy poznali się i połączyli przy jego stole. Zacząwszy od złożenia życzeń, mówca przeszedł nieznacznie do pamiętnych dla siebie zdarzeń, dotyczących jego własnych wyborów do parlamentu, a wymieniwszy imiennie wszystkich tych, którzy poparli jego kandydaturę, złożył im za to dziękczynienia. Na zakończenie sławić zaczął własną małżonkę, jako najdawniejszą przyjaciółkę Sofronii Lammie.
Wreszcie, nie wiedząc dokładnie, jak wycofać się z tego oratorskiego wstępu, Weneering zahamował „ex promptu“ bieg swego Pegaza, mówiąc ni stąd ni zowąd: