Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przed nim lalkę świetnie ustrojoną, której zaszyła przed chwilą stanik na plecach. — Jest to Wielmożna Pani Prawda we własnej osobie. Stawiam ją pod ścianą, tak, aby oczy jej mogły pana nawskroś przeniknąć. Po co więc przyszedłeś pan tutaj?
— Aby rozmówić się z siostrą Karola Hexham w jej własnym interesie.
— W jej własnym interesie? — powtórzyła mała robotnica, — czy słyszysz pani Prawdo, ten pan przyszedł tu w interesie Lizy.
— Tak jest — potwierdził Bradley, zapalając się, — w jej własnym interesie i jak człowiek całkiem jej oddany.
— Skoro tak stoimy, pani Prawdo, możesz odwrócić się na razie twarzą do ściany, — rzekła Jenny, odwracając swą lalkę plecami do Bradleya. W tej chwili weszła do izdebki Liza, która okazała niejakie zdziwienie na widok swego gościa.
— Słuchaj kochanie — rzekła do niej Jenny, — przyszedł tu ten pan, który ci jest całkiem oddany i chce się z tobą rozmówić w twoim własnym interesie. Rozmowa taka powinna się oczywiście odbyć bez świadków, bądź więc tak dobra i wyprowadź stąd trzecią osobę, która tu jest co najmniej zbyteczna.
Liza wzięła ją za rękę z uśmiechem.
— Wiesz dobrze, że ta trzecia osoba kuleje straszliwie — dodała Jenny — nie będzie mogła oddalić się z należytą gracyą, jeśli jej odmówisz pomocy.
— Niech więc nie odchodzi, lecz pozostanie