Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/379

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy to już wszystko? — spytał chłodno Eugeniusz.
— Nie panie; dodam jeszcze, że Karol ma zupełną słuszność, wzbraniając siostrze swej przyjmowania pana u siebie i nie pochwalając usług, które jej pan oddajesz.
— Czy to już wszystko? — powtórzył raz jeszcze Eugeniusz.
— Nie, panie; dodać jeszcze muszę, że ubliżasz pan pannie Hexham, prześladując ją swymi zabiegami.
— Czy pan jesteś opiekunem panny Hexham, czy dopiero zamierzasz nim zostać? — spytał szyderczo Eugeniusz — a może chcesz pan poprostu zrobić z niej swą uczenicę?
— Co pan przez to rozumiesz? — wyjąkał Bradley, którego twarz pokryła się krwistym rumieńcem.
— To tylko, że panna Hexham jest osobą tak niepospolitą i tak wyższą od swego nieokrzesanego otoczenia, że nie dziwi mnie z pana strony chęć, którą pan wyraziłeś poprzednio.
— Czy pan i mnie zaliczasz do tego nieokrzesanego otoczenia? Czy pan mi wymawiasz moje niskie pochodzenie?
— Nie mogę wyrokować o tem, czego nie znam.
— Owszem, widzę to doskonale, że pan lekceważysz mnie, z powodu, że sam sobie utorowałem drogę i szedłem o własnych siłach.
— Mówiłem panu, że nic o tem nie wiem. A zresztą, czy to już wszystko?