Przejdź do zawartości

Strona:PL C Dickens Wspólny przyjaciel.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chmura bolesnego i nieodwołalnego wspomnienia, które zawisło nad jego życiem. Prócz tego, mimo wspomnianej już powyżej gorliwości w prowadzeniu interesów pana Boffena, Rokesmith unikał starannie wszelkiej sposobności zetknięcia się z adwokatem swego chlebodawcy, Mortimerem Lightwood. Był pod tym względem tak upartym, że zwróciło to nawet uwagę złoconego śmieciarza.
— Czy pan masz za co żal do adwokata Lightwood? — zapytał go raz pan Boffen.
— Bynajmniej, nie znam go prawie,
— Może prowadzi on przeciw panu jaki niemiły proces sądowy?
— Wcale nie.
— Więc pan może w ogóle nie lubisz adwokatów?
— Nie mam przeciw nim żadnych uprzedzeń, a tylko postawiłem sobie zasadę, nie stawać nigdy pomiędzy panem a jego doradcą prawnym.
Wymijająca ta odpowiedź zadowoliła na razie pana BoFfen, który też nie nalegał dłużej. Co prawda, od czasu, gdy Rokesmith zajął się jego interesami, wiele drobniejszych spraw załatwiało się bez pomocy adwokata i to daleko pośpieszniej i składniej. Jedna tylko okoliczność wiązała jeszcze pana Boffen z Mortimerem Lightwood, a była nią chęć odszukania mordercy Johna Harmon. Od czasu nagłej śmierci poławiacza trupów, oskarżyciel jego, Riderhood, zamilkł jak grób i nie chciał zgoła mieszać się do tej sprawy. Wobec tego Mortimer przypomniał sobie Juliusza Handford, który zjawił się tak niespodziewanie w trupiarni. Robił więc starania