Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zuzanna cofnęła się trochę i rzekła z niechęcią:
— Podobny postępek nie przywróciłby mu mojego szacunku.
— To upór niesłychany! — zawołał z rozpaczą pan Jeuffroy. — Widzę, że w twoim charakterze przeważa tylko egoizm; chyba wytłumaczyłem ci dokładnie, na jakie przykrości mnie naraziłaś. Jeżeli po tej śmiesznej scenie pan Véland zrobiłby ci zaszczyt, że powróciłby do ciebie, powinnabyś się nazwać bardzo szczęśliwą Młoda dziewczyna zaczęła płakać rzewnemi łzami. Doznawała w tej chwili wrażenia, jakiego doznaje znużony wędrowiec, gdy z pięknej okolicy przejdzie odrazu do pustej, której nie widzi końca. Czuła że przepaść rodziela ją od ojca i doznawała zawrotu głowy wobec tego podwójnego rozczarowania. Lecz przykrość, jakiej doznała zpowodu ojca, była jeszcze dokuczliwszą niż chciwość, którą okazał narzeczony. Chociaż związki krwi są silne i potężne, jednak niezdolni jesteśmy kochać gorąco tych, którzy nie odczuwają naszego przywiązania, to też tkliwość Zuzanny ©chłodła wobec niezadowolenia i obojętności ojca.
Dotychczas pomimo wstrętu, jakim ją przejmowały skąpstwo i ciasne pojęcia ojca, nigdy ufności jej nie zachwiało nawet najlżejsze podejrzenie co do uczciwości pana Jeuffroy. Teraz miotały nią trwoga i niepewność, to też przysunęła się do ojca i rzekła błagającym tonem:
— Mój ojcze, powiedz roi, że pan Véland cię... Proszę cię, powiedz, że...