Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


VI. GRA W ODKRYTE KARTY.

Tymczasem w mieszkaniu Sielskiego zaszły następujące wypadki.
Kiedy literat znalazł się pod jego oknami, Sielski rozmyślał nad listem, który odebrał przed południem, a którym Leontyna bez ogródki zapowiedziała mu wizytę, jeżeli o jedynastej nie stawi się w oznaczonem miejscu na maskaradzie.
Jedynasta minęła, lecz Sielski się nie zdecydował. Była chwila, że chciał iść na schadzkę, i wówczas począł się ubierać. Następnie, pod wpływem innego zamiaru, przestał ubierać się; później, przypomniawszy sobie obietnicę wizyty, uczuł trwogę i chciał uciec z domu. Później śmiał się ze swego przestrachu i postanowił najdalej o północy pójść spać.
— Leontyna jest wprawdzie zepsutem dzieckiem — myślał — w każdym jednak razie awantury nie zrobi... Coby na to powiedział jej ojciec?
Wspomnienie o starcu, który najlżejszy objaw płochości ze strony kobiety poczytywał za zbrodnią, a córkę swoją uważał za ideał skromności, dreszczem przejęło Sielskiego.
— Gdybym mu list pokazał — szepnął — zabiłbym go. Gdyby się o naszych stosunkach sam dowiedział, postąpiłby ze mną jak z nikczemnikiem... I miałby prawo!
W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Sielski machinalnie wstał, otworzył je i ujrzał damę w błękitnej masce.
Leontyna stanęła na środku pokoju i głosem wzruszonym zapytała:
— Odebrałeś pan mój list?