Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mać robotników od świtu do północy? Więc w zakładzie, posiadającym setki machin, nie powinien być lekarz i felczer? Czy Adler jest tak ubogi, że tysiąc rubli wydanych na obsługę sanitarną, zrobi mu różnicę? Wszakże dawniej był tam lekarz i felczer, i dopiero, gdy młody narobił długów, stary spłaca je krwią ludzi, których i bez tego wyzyskiwał.
Taki nastrój opinji niebawem dał się uczuć Ferdynandowi. Paru ludzi młodych, na wyraźny rozkaz swoich rodziców, zerwało z nim stosunki. Inni bardzo ochłodli i postępowali z Ferdynandem raczej przyzwoicie, aniżeli serdecznie. Nawet i od tych przyjaciół, jacy mu pozostali, a pozostali nie najświetniejsi, słyszał nieraz zdania, wyglądające na przycinki.
Niedość na tem. W hotelu, w restauracji, winiarni, cukierni, które to zakłady wiele na nim zarabiały, podsuwano mu, jakby umyślnie, pisma, w których znajdowały się korespondencje o przyczynach śmierci Gosławskiego. A gdy raz, otoczony swoim sztabem, zapytał subjekta: czy jest w sklepie dobre czerwone wino? — odpowiedziano mu:
— Jest panie!... czerwoniutkie, jak krew...
Może w kim innym podobne objawy zbudziłyby zastanowienie. Ktoś inny, widząc powszechną niechęć, może usunąłby się na jakiś czas, a nawet zmienił tryb życia i starał się oddziaływać na ojca. Ale Ferdynand nie należał do rzędu tych innych. On przedewszystkiem nie mógł pracować, chciał hulać, nie słuchał opinji, lecz przeciwnie — drażnił ją i wyzywał. Sądząc po swoich marnych przyjaciołach, był pewny, że prędzej lub później wszyscy ugną się przed nim, że nikt nie ośmieli się stawić mu oporu. Głucha walka, tocząca się między nim i ogółem, gniewała go i podniecała. Widział w niej nietylko źródła przykrości, ale i przyszłego triumfu; był bowiem zdecydowany pierwszemu człowiekowi, który mu wejdzie w drogę, zrobić awanturę. A tak czuł potrzebę awantury, czegoś, coby mu wstrząsnęło nerwy i wyrobiło opinją niebezpiecznego!