Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aa! — szepnął Łoski — w takim razie ciężko będzie wycofać się.
— Prawda? Więc słuchaj. Mój ojciec był oficjalistą naprzód w Turzynie, później w Klejnocie; z tego powodu miałem stypendjum Turzyńskich od szóstej do ósmej klasy, potem w uniwersytecie, obecnie w seminarjum. Z tego też powodu nieboszczyk Władysław Turzyński zapisał mojej matce sześć tysięcy rubli, do których prawo ja po niej odziedziczam.
— Umarła? — wtrącił Łoski.
— Półtora roku temu, szczęśliwa, że kształcę się na księdza i że będę za nią msze odprawiał. Wspominam o moich stosunkach rodzinnych naprzód, aby ci pokazać, jak jestem bliskim ciebie, powtóre, aby zaznaczyć, że wychowałem się na wsi i miałem możność dokładnego poznania wiejskich stosunków. Ogromną pomocą była mi znajomość historji powszechnej i naszej, a także gust do ekonomji politycznej i statystyki. Studja podobne, rozumiesz, szeroko otwierają oczy na bieżące życie społeczne, szczególniej, jeżeli kto chce mu się przypatrywać.
— Ja już dawno zmiarkowałem, że ty dobrze znasz stosunki krajowe — wtrącił Łoski.
— Tylko wiejskie — odpowiedział kleryk. — Otóż dzięki naukom teoretycznym, dzięki temu, co sam widziałem, co ludzie mi opowiadali, doszedłem, już na drugim kursie, do bardzo smutnych wniosków. Zrozumiałem, że nasz chłop, fundament narodu, jest półdzikim barbarzyńcą, a nasi przodownicy-szlachta są prawie obcymi i dla chłopa i dla interesów publicznych.
— Czy nie przesadzasz? — szepnął Łoski.
— Bodajby!... Ale przypomnij sobie tylko, jak nasza wieś wygląda. Z krajów obcych znam Prusy i Saksonję. Zestawiając jednak życie ludu tamtejszego z naszem, odrazu spostrzegłem rażące wady u nas. Po pierwsze — nasz chłop jest brudny; niektórzy nigdy się nie kąpią, a ich mieszkania podobniej-