Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i nawet złożył u rejenta testament, mocą którego prawie cały majątek przekazał bratu Zygmuntowi, nie licząc drobnych zapisów dla dalszej rodziny. Między innemi twojej matce i tobie jakoby przeznaczył piętnaście tysięcy rubli...
— Co pan mówi? — zawołał Józef. — A ja bałem się o przyszłość mamusi!
Był tak wzruszony, że pobladł i ręce zaczęły mu się trząść.
— Tylko spokojnie! — zreflektował go Łoski. — Wasz zapis i zresztą wszystkie są w tej chwili zakwestjonowane, ponieważ Władysław na pewien czas przed śmiercią zrobił całkiem inny testament, mocą którego majątek swój oddał panu Piotrowi Nieznanemu, swemu wychowańcowi i towarzyszowi od lat kilkunastu. Przyczyna zmiany miała być ta, że już po zrobieniu pierwszego testamentu, nieboszczyk mocno poróżnił się z bratem, panem Zygmuntem, i zerwał z nim wszelkie stosunki; tem bardziej zaś przywiązał się do swego wychowanka, że wciąż potrzebował opieki, a z rodziny nie miał nikogo przy sobie.
Ów nowy testament według opinji prawników ma być zupełnie ważny. Tymczasem ojciec Byvatakyego, którego poznałeś dzisiaj, także prawnik, człowiek obrotny i przebiegły, twierdzi, że nowy testament można zwalić. A ponieważ panu Zygmuntowi Turzyńskiemu bardzo chodzi o majątek rodzinny i zawsze potrzeba pieniędzy, więc zgodził się na wytoczenie procesu nowemu, a jak on mówi, bezprawnemu spadkobiercy.
— No, a my? — wtrącił zafrasowany Józef.
— Otóż, o ile wiem, pan Zygmunt Turzyński, za poradą Byvatakyego, chce wszystkich współsukcesorów zebrać tutaj, przedstawić wam stan rzeczy i wziąć od was jeneralną plenipotencję na proces z panem Piotrem Nieznanym. Z tego powodu ciebie ściągnął tutaj pan Wodnicki, z tego powodu zapewne przyjedzie twoja matka. Z tej wreszcie racji zjechali się tutaj, już wprost do domu pana Turzyńskiego, jego synowiec Andrzej z siostrą, panna Klęska, której matka ma także