Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CO TO JEST BLAGA?


Było już około dziesiątej wieczorem. Poważny pan Ezechjel kilkakrotnie spojrzał na zegarek, szpakowata pani Weronika kończyła robotę włóczkowej chusteczki, a pulchna mężatka, pani Balbina, bez ceremonji ziewała. Tak widoczne oznaki nudów zdolne były zakłopotać najmniej uprzejmego gospodarza; to też nie dziw, że znani z gościnności państwo Sylwestrowie wili się jak dwie muchy w ukropie, zapewne rozmyślając nad sposobami ubawienia swoich gości.
Nagle, w chwili gdy brwi zmartwionego pana Sylwestra dosięgły najwyższego położenia na czole, a koralowe usteczka pani Balbiny robiły się coraz podobniejsze do bramy zajezdnego domu, jedno pytanie rzucone jak bomba przez eleganckiego Fabjana, spłoszyło anioła ciszy:
— Bardzo byłbym wdzięczny — mówił pan Fabjan — temu, ktoby mi dokładnie objaśnił, co znaczy tak powszechnie dziś używany wyraz blaga?...
— Nic łatwiejszego! — mruknął poważny Ezechjel.
— Najzupełniej zgadzam się z panem! — potwierdził gościnny Sylwester.
— A... ach!... — ziewnęła ponętna Balbina.
— Dobranoc państwu!... — szepnęła Mania, córeczka państwa Sylwestrów, rozkoszny czternastoletni cherubinek, który miał wielką ochotę posłuchać objaśnienia wyrazu blaga, lecz na dany przez troskliwą mamę znak, musiał opuścić rozbudzone towarzystwo i odejść do swego pokoju.
— Owe wyprzedaże zupełne, pożyczki premjowe, koncerta dobroczynne — mówił pan Ezechjel — owe wyrzekania na ucisk klas ubogich przez kapitalistów, wszystko to blaga!...