Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

don Carlos, chociaż ma takie piękne zbiory, do których zapalił się nasz doktór. Zato, ma bardzo dobrego syna, don Fernanda. Ale, ale!... Właśnie mówiła Bartosiowa, że don Carlos strasznie się niepokoi, bo syn jego powinien był już powrócić ze swej wycieczki, na którą wybrał się z zaufanym peonem. Po przygodzie naszej z panem, bogacz ma tak nabitą głowę rozbojami, a szczególniej Aymarami, że uspokoić się nie może. A jednak don Fernando nie miał się zbytnio zapuszczać w góry.
— Kto wie, może go spotkam — odrzekł Mateusz — bo właśnie jadę w llanosy.
— Aha! — wykrzyknął Chodzik. — Nie mówiłem! Pan Mateusz złości się na naszego Piotrusia, a jedzie go szukać! Otóż to cała złość pana Mateusza!
— Jadę, bom już zły naprawdę i chciałbym stąd ruszyć nareszcie.
— No to niech mnie pan Mateusz weźmie z sobą.
— Ani myślę! Ty jedź uspokoić pana i zawiadomić go, że może dziś nie wrócę. Wszystko będzie zależało od te-