Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dali — broń palną. Miał przecież udawać Hiszpana, za jakich uważano zbiegów, a jego przybrani bracia wielkich ceremonij robić sobie z nim nie będą. Chodziło więc o to, aby wybrać miejsce najmniej dostępne, zapewnić sobie dostateczny dystans przed ścigającymi, a wreszcie, gdyby się udało, rzucić pomiędzy nich a siebie jaką przepaść górską albo przynajmniej szczelinę.
Piotruś obejrzał się uważnie po górach, odświeżył pamięć znanej miejscowości i bez wahania ruszył już naprzód. Miał plan i postanowił go wykonać.
Zrobiwszy kilka zakrętów za skałami, zaczął się zwolna piąć ku górze. Od czasu do czasu wychylał się ostrożnie i bystrem okiem ogarniał coraz szerszy widnokrąg, upatrując Aymarów.
Wreszcie dostrzegł ich. Stali całą grupą, na koniach i uważnie obserwowali ujście dróg, prowadzących ku llanosom. Ku górom nie oglądali się wcale i Piotruś mógł swobodnie poruszać się teraz. Odsłonił się też zupełnie i począł badać idącą wzdłuż dość szeroką szczelinę. Pomyślał sobie, że dobrze byłoby ją przesadzić,