Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Trochę... — odparła.
— Pewnieś głodna?
— O tak! Teraz jestem głodna!
Beret podała jej jedzenie.
Popatrzyła na nią, potem na Jana i spytała:
— Czy długo spałam?
— Dosyć! Jest już dziewiąta!
Dopiero teraz przypomniała sobie wszystko.
— Długo tu siedzicie?
— Dosyć! Ale teraz jedz! — zalecił jej.
Zabrała się do jedzenia.
— Pewnie chciałaś iść do domu? — spytał.
Zarumieniła się.
— Tak! — powiedziała zcicha.
— Jutro, kiedy się porządnie wyśpisz, pójdziemy oboje do twoich rodziców!
Spojrzała nań zrazu zdziwiona, potem z wielką wdzięcznością, ale nie powiedziała nic.
Spytała Beret gdzie była, a potem słuchała opowiadania siostry, jak znalazła i przyprowadziła Jana. Z wielką przyjemnością dowiedziała się, że ją pies znalazł i polizał po twarzy i ręce.
Poczciwy Kwas siedział właśnie przed nią i chciwym wzrokiem śledził każdy kęs, jaki brała w usta. Pogłaskała go i od tej chwili po przyjacielsku dzielili się posiłkiem.
Gdy skończyła, wrócili powoli do koleby, a Beret zaraz położyła się spać. Oni siedli pod domem. Zaczął