Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

osobach. Zdarzało się, że gdy był czas iść do kościoła, mężczyzni musieli wędrować czasem znaczny kawałek, by odnaleźć swoje kobiety.
Wtem nadjechały znienacka trzy wozy i nie zatrzymały się prędzej, aż konie wpadły w tłum.
Sämund i Torbjörn, których omal nie przejechano, spojrzeli razem w górę. W pierwszym wozie siedział Knut Nordhaug i jakiś starzec, w drugim jego siostra ze swoim mężem, zaś w trzecim służba folwarczna.
Ojciec i syn spojrzeli po sobie. Sämund ani drgnął, Torbjörn był blady. Odwróciwszy głowy, ujrzeli Solbakkenów, którzy stali bardzo blisko i witali się z Ingebörgą i Ingrid. Ale wozy ich rozdzieliły, rozmowa się urwała, wszyscy patrzyli za odjeżdżającymi i potrwało czas jakiś, zanim wszystko wróciło do porządku. Wodząc tu i owdzie oczyma, by tymczasem znaleźć dalszy wątek, spostrzegli Sämunda i Torbjörna, stojących teraz w pobliżu. Guttorm przyjętym obyczajem odwrócił głowę, ale żona jego wlepiła oczy w Torbjörna, by widzieć, czy patrzy na Synnöwe.
Synnöwe, dostrzegłszy go, zwróciła się do Ingrid i ścisnęła ją za rękę mimo, że to już uczyniła przedtem. Nagle obie strony zauważyły, że służba ich i znajomi patrzą na to, co czynią, przeto Guttorm zbliżył się do Sämunda i, odwracając twarz, powiedział:
— Tak for sidst!
— Tak for sidst! — odrzekł Sämund.