Strona:PL Balzac - Stracone złudzenia.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale ukrywał swe zdumienie, jak człowiek z głową, sercem i stylem, na którego pasował go Blondet.
Mijając salon, Koralja szepnęła do ucha Florynie:
— Zrób to dla mnie, i upij Camusota tak, aby musiał nocować.
— Wzięło cię? spytała Floryna, posługując się gwarą kulis.
— Nie, moja droga, kocham! odparła Koralja z cudownem ściągnięciem ramion.
Słowa te zabrzmiały w uchu Lucjana całą gamą pokus. Koralja była wyśmienicie ubrana, tualeta uwydatniała umiejętnie jej uroki, każda bowiem kobieta posiada sobie właściwe doskonałości. Suknia jej, jak i suknia Floryny, zrobiona była z cudownej materji dotąd nieznanej, nazwanej jedwabnym muślinem; ten przywilej nowalji należał na kilka dni do Camusota, potężnego odbiorcy fabryk lyońskich, jako szefa firmy pod Złotym kokonem. Tak więc, miłość i strój, owa barwiczka i zapach kobiety, podnosiły urok szczęśliwej Koralji. Rozkosz oczekiwana i która się nie wymknie, wywiera potężny czar na młodych ludzi. Być może, pewność jest, w ich oczach, całym urokiem podejrzanych lokali, może jest ona tajemnicą długotrwałych wierności? Miłość czysta, szczera, słowem pierwsza miłość, połączona z jednem z owych kapryśnych zachceń jakim podlegają te biedne istoty, a także z podziwem wywołanym niezwykłą pięknością Lucjana, tchnęła inteligencję w serce Koralji.
— Kochałabym cię, choćbyś był brzydki i chory! szepnęła mu do ucha, siadając do stołu.
Cóż za słowo dla poety! Camusot rozwiał się w mgłę; Lucjan nie widział go już, patrząc na Koralję. Zali człowiek będący samem użyciem i samą wrażliwością, znudzony szarzyzną prowincji, przyciągany otchłaniami Paryża, znużony nędzą, szarpany przymusową wstrzemięźliwością, zmęczony klasztornem życiem ulicy de Cluny, pracami bez rezultatu, mógł się wyrwać z tej świetnej uczty? Lucjan tkwił jedną nogą w łóżku Koralji a drugą w lepie dziennikarstwa, za którem tyle się nagonił nie mogąc go dosięgnąć.