Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ależ, moja droga, podziwiam cię. Poco ty się tyle zajmujesz tymi ludźmi? Trzeba było zakochać się jak szaleniec, jak zakochał się Restaud, aby ugrzęznąć w mące panny Anastazji. Och, nie będzie miał dobrego chleba z tej mąki! Jest w rękach pana de Trailles, który ją zgubi.
— Zaparły się własnego ojca! powtarzał Eugeniusz.
— No tak, tak, własnego ojca, ojca, rzekła wicehrabina. Dobrego ojca, który dał każdej, jak mówią, po pięćkroć czy sześćkroć tysięcy franków, aby je dobrze wydać za mąż i zachował dla siebie jedynie osiem czy dziesięć tysięcy renty, mniemając iż córki zostaną jego córkami, że stworzył sobie u nich dwa istnienia, dwa domy, gdzie go będą ubóstwiać, pieścić. W dwa lata zięciowie wygnali go ze swych domów jak ostatniego nędznika...
Parę łez zakręciło się w oczach Eugeniusza, świeżo skrzepionego czystym i świętym wspomnieniem rodziny, jeszcze pod urokiem młodzieńczych wierzeń: był to dopiero pierwszy dzień spędzony na polu bitwy paryskiej cywilizacji. Prawdziwe wzruszenia udzielają się: przez chwilę te trzy osoby zachowały milczenie.
— Ech, Boże, rzekła pani de Langeais, tak, to wydaje się bardzo ohydne, a mimo to widzimy takie rzeczy co dzień. Gdzie źródło? Powiedz mi, droga, czy pomyślałaś, co to zięć? Zięć, to człowiek, dla którego wychowamy, ty czy ja, drogą małą istotkę zrośniętą z nami tysiącem węzłów, istotę, która będzie przez siedemnaście lat radością rodziny, jej białą duszą, powiedziałby Lamartine, a w końcu stanie się jej zakałą. Skoro ten człowiek nam ją weźmie, zacznie od tego, iż chwyci jej miłość niby ostry topór, aby wyciąć w sercu i w żywym ciele tego anioła wszystkie uczucia wiążące ją do rodziny. Wczoraj córka była wszystkim dla nas, my wszystkim dla niej; nazajutrz staje się wrogiem. Czyż nie patrzymy co dzień na tę tragedię? Tu, synowa dokucza jak może teściowi, który wszystko poświęcił dla syna. Tam, zięć wyrzuca za drzwi świekrę. Słyszę nieraz pytania co jest dziś dramatycznego w społeczeństwie; ależ dramat zięcia jest przerażający, nie licząc naszych małżeństw,