Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Uczyniłbym niezgorszy wybór, odparł śmiejąc się Eugeniusz, którego głos Vautrina przejął najżywszym wzruszeniem, jakiego kiedykolwiek doznał w życiu.
— Bez niemądrych żartów, panowie! rzekła pani Couture. Moje dziecko, idziemy do siebie.
Pani Vauquer udała się za stołowniczkami, aby oszczędzić świecy i ognia, spędzając wieczór w ich pokoju. Eugeniusz znalazł się sam na sam z Vautrinem. Wiedziałem, że do tego dojdziesz, rzekł ów człowiek, zachowując niezmąconą zimną krew. Ale słuchaj pan! i ja mam swoją delikatność, jak każdy inny. Nie decyduj się w tej chwili, nie jesteś w normalnym usposobieniu. Masz długi. Nie chcę, abyś mi się oddał w ręce pod wpływem namiętności, z rozpaczy; chcę, byś to uczynił z wyrozumowania. Może panu trzeba jakiego tysiąca talarów? Ot, chce pan?
Demon wydobył z kieszeni pulares i wyjął trzy banknoty, którymi błysnął przed oczami studenta. Eugeniusz znajdował się w straszliwym położeniu. Winien był margrabiemu d’Ajuda i hrabiemu de Trailles sto ludwików przegranych na słowo. Nie miał ich, nie śmiał iść wieczór do pani de Restaud, gdzie go oczekiwano. Był to jeden z owych wieczorów „bez ceremonii“, gdzie się chrupie ciasteczka, pije herbatę, ale gdzie można przegrać sześć tysięcy franków w wista.
— Panie, rzekł Eugeniusz ukrywając z trudem konwulsyjne drżenie, po tym, co mi pan zwierzył, rozumie pan, ze niepodobna mi zaciągać wobec niego zobowiązań.
— Brawo! uczyniłbyś mi przykrość, mówiąc inaczej, odparł kusiciel. Wspaniały z ciebie młodzieniec, delikatny, dumny jak lew, a słodki jak panienka. Piękny łup dla diabła! Lubię ten gatunek. Jeszcze parę refleksyj z zakresu wysokiej polityki, a ujrzysz świat jakim jest. Odgrywając komedię cnoty, człowiek wyższy czyni zadość wszystkim swoim zachceniom, wśród hucznego oklasku głupców cisnących się na parterze. Za niewiele dni będziesz należał do