Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za szybą kantorów nie ulatnia się magicznie z miseczek. Ale, jeżeli się pomyśli, iż mało jest przykładów zbrodni, a nawet przestępstw wśród młodych ludzi, jakiż szacunek winno by się tym cierpliwym Tantalom, którzy walczą z samymi sobą i prawie zawsze wychodzą z walki zwycięsko! Gdyby dobrze odmalować ubogiego studenta w walce z Paryżem, byłby to może jeden z najdramatyczniejszych tematów nowoczesnej cywilizacji. Pani de Beauséant napróżno spoglądała na Eugeniusza, aby go zachęcić do rozmowy, nic nie mógł z siebie wycisnąć w obecności wicehrabiego.
— Odwieziesz mnie dziś wieczór do Włoskiego? spytała męża.
— Nie możesz wątpić o przyjemności, z jaką pragnąłbym ci być posłuszny, odparł z drwiącą rycerskością, którą student wziął za dobrą monetę; ale mam się z kimś spotkać w Varietés.
— Ze swoją kochanką, pomyślała.
— Pan d’Ajuda nie towarzyszy ci dziś wieczór? spytał wicehrabia.
— Nie, odparła niechętnie.
— Zatem, jeśli koniecznie trzeba ci męskiego ramienia, poproś pana de Rastignac.
Wicehrabina popatrzyła na Eugeniusza z uśmiechem.
— To będzie dla pana bardzo kompromitujące, rzekła.
Francuz kocha niebezpieczeństwo, bo widzi w nim chwałę, powiedział pan de Chateaubriand, odparł Rastignac z ukłonem.
W kilka chwil później znalazł się obok pani de Beauséant w szybkim pojeździe, który go unosił do modnego teatru. Miał wrażenie jakiejś feerii, skoro wszedł do loży naprzeciw sceny, i skoro ujrzał się celem wszystkich lornetek, wraz z wicehrabiną, która miała zachwycającą tualetę. Kroczył z czarów w czary.
— Miał pan ze mną do pomówienia, rzekła pani de Beauséant. O, niech pan patrzy, oto pani de Nucingen o trzy loże od nas. Siostra jej i pan de Trailles są po drugiej stronie.
Mówiąc te słowa, wicehrabina patrzała na lożę, w której miała