Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Ojciec Goriot.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zderzeniem. Był nadto żywy i młody aby nie być dostępnym owemu promieniowaniu myśli, owej zaraźliwości uczuć, której tyle zjawisk uderza nas bezwiednie. Duchowy wzrok młodzieńca posiadał dalekowidztwo jego rysich oczu. Każdy z jego podwójnych zmysłów miał to tajemnicze rozpięcie, tę gibkość w przebieganiu tam i z powrotem, jaka nas zdumiewa u ludzi wyższych, fechmistrzów zdolnych podchwycić szczelinę każdego pancerza. Zresztą od miesiąca rozwinęło się w Eugeniuszu tyleż wad co zalet. Wady były te, jakich żądał świat i spełnienie jego rosnących pragnień. Między zaletami górowała owa południowa żywość, która sprawia, że człowiek idzie prosto naprzeciw trudności, i która nie pozwala człowiekowi z za Loary pozostawać w jakiej bądź niepewności. Przymiot ten ludzie Północy nazywają wadą; dla nich, o ile to było źródłem fortuny Murata, było też przyczyną jego śmierci. Trzeba by stąd wyciągnąć wniosek, że, kiedy południowiec umie połączyć chytrość Północy z odwagą z za Loary, wówczas jest kompletny i zostaje królem szwedzkim. Rastignac nie mógł tedy długo pozostawać pod ogniem baterii Vautrina, nie wiedząc czy ten człowiek jest jego przyjacielem czy wrogiem. Z każdą chwilą bardziej miał wrażenie, że ta szczególna osobistość przenika jego uczucia i czyta w jego sercu, gdy u niego samego wszystko było tak szczelnie zamknięte, jak gdyby posiadał nieruchomą głębię sfinksa, który wie, widzi wszystko i nie mówi nic. Czując pełną sakiewkę, Eugeniusz zbuntował się.
— Niech pan będzie łaskaw chwileczkę zaczekać, rzekł do Vautrina, który wstał, dopiwszy ze smakiem ostatniego łyku kawy.
— Poco? pytał ten, kładąc na głowę kapelusz o szerokich brzegach i ujmując żelazną laskę, którą często robił młyńce jak człowiek nie obawiający się napaści czterech złodziei.
— Chcę panu oddać, odparł Rastignac, który szybko rozwiązał worek i wyliczył sto czterdzieści franków pani Vauquer. Kochajmy się jak bracia, rachujmy się jak Żydzi, rzekł do wdowy. Jesteśmy w porządku do św. Sylwestra. Niech mi pani zmieni pięć franków.