Strona:PL Balzac - Marany.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

hiszpańskim, prześladowanym przez Napoleona, któremu służy wbrew swojej woli; to półkłamstwo odniosło skutek, jakiego się spodziewał. Zaproszono go do stołu rodzinnego, jak tego wymagały; jego imię, urodzenia, tytuł. Montefiore miał powody zjednania sobie przychylności sukiennika: czuł on madonę jak ludożerca czuł świeże ciało małego Poncet’a i jego braci. Pomimo zaufania, jakie umiał wzniecić w sukienniku, ten ostatni zachowywał najgłębsze milczenie o tej madonie, i kapitan nietylko nie spostrzegł żadnego śladu młodej dziewczyny w ciągu pierwszego dnia, jaki przepędził pod dachem zacnego Hiszpana, ale nie zdołał usłyszeć żadnego szelestu, ani odkryć najmniejszej wskazówki, któraby zdradzała jej obecność w tem starożytnem mieszkaniu; a jednak wszystko tak dobrze było słychać przez deski tej budowli, prawie zupełnie wystawionej z drzewa, że wśród milczenia pierwszych godzin nocy Montefiore spodziewał się odgadnąć, w ktorem miejscu znajduje się młoda nieznajoma. Wyobrażając sobie, że jest ona jedyną córką tych starych ludzi, sądził, iż rodzice zamknęli ją w jednej izdebce poddasza, na którem urządzili sobie mieszkanie na cały czas okupacji. Ale żaden objaw nie zdradził kryjówki tego szacownego skarbu. Oficer napróżno przyciskał twarz do drobnych szyb w oknach, obsadzonych w ołów, które wychodziły prostą na podwórze, otoczone brudnemi, czarnemi ścianami, ale nie spostrzegł tam żadnego światła, oprócz tego, jakie rzucały okna pokoju zajętego przez dwoje starych małżonków, któ-