Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

który od kilku miesięcy przedzierzgnął się w handlarza starożytności, znał tak dobrze antykwarską wartość Ponsa, że zawsze mu się kłaniał ze swego sklepu, ilekroć muzyk wychodził lub wracał. Przywilej su od franka dawał tedy Cibotowi około czterystu franków rocznie, nie licząc bezpłatnego mieszkania i opału; ponieważ rzemiosło przynosiło mu przeciętnie siedemset do ośmiuset franków rocznie, małżonkowie posiadali (licząc w to i kolendy) jakieś tysiąc sześćset franków, które dosłownie przejadali, żyjąc suciej niż zazwyczaj ludzie z tej sfery. „Raz się tylko żyje!“ mawiała pani Cibot. Urodzona za Rewolucji, nie znała, jak z tego widać, katechizmu.
Ze swoich czasów z Cadran bleu, odźwierna ta, o piwnych rezolutnych oczach, zachowała niejakie wiadomości kuchenne, które czyniły jej męża przedmiotem zazdrości kolegów. Toteż, doszedłszy dojrzałego wieku, na progu starości, Cibotowie nie mieli zaoszczędzonych ani stu franków. Dobrze odziani, dobrze odkarmieni, cieszyli się zresztą w dzielnicy poważaniem, zasłużonem przez ćwierć wieku uczciwości. Jeżeli nie posiadali nic, nie mieli w zamian ani grosza czudzego, wedle wyrażenia pani Cibot, która hojnie szafowała spółgłoską ż. Gzemu? Daremnieby o to pytać, tak samo jak o przyczyny jej obojętności religijnej. Dumni oboje a tego życia na oczach wszystkich, z szacunku kilku ulic, oraz z władzy jaką im zostawiał w kamienicy pan gospodarz, ubolewali potajemnie, że nie mają kapitaliku. Cibot skarżył się na darcie w rękach i w nogach, a Cibotowa narzekała że jej biedny mąż musi jeszcze pracować. Nadejdzie dzień, że, po trzydziestu latach podobnego życia, odźwierny będzie pomawiał rząd o niesprawiedliwość i będzie się domagał krzyża Legji honorowej! Za każdym razem, kiedy sąsiedzkie plotki przynosiły wiadomość, że jakiejś służącej, po ośmiu lub dziesięciu latach służby, zapisał ktoś trzysta albo czterysta franków dożywocia, wszystkie izdebki odźwiernych rozbrzmiewały lamentami, które mogą dać pojęcie o zawiściach pożerających paryski proletarjat.