Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ale mój Boże, gdy chodzi o to aby przejść od niczego do ośmnastu tysięcy renty, nie patrzy się po jakiej desce!...
Tak wracając bulwarami, pozwalał sobie tonąć w złotych snach: kołysał się szczęściem pożegnania z biedą: roił sobie jak wyda pannę Vitel, wnuczkę sędziego pokoju, za doktora Poulain. Wyobrażał sobie, jak, do spółki z doktorem, będzie jednym z królów dzielnicy, panem wyborów. Bulwary wydają się krótkie, kiedy, przechadzając się po nich, człowiek pozwala galopować ambicjom na koniku fantazji.
Wróciwszy do przyjaciela, Schmucke oznajmił mu, że Cibot jest umierający ii że Remonencq poszedł do pana Trognon, rejenta. Ponsa uderzyło to nazwisko, którem Cibotowa szafowała tak obficie w swoich nieskończonych gawędach, zalecając mu tego rejenta jako uczciwość chodzącą. Wówczas, chory, który od rana doszedł do najzupełniejszej nieufności, powziął genialną myśl, wieńczącą plan jaki obmyślił aby zadrwić z Cibotowej i otworzyć oczy łatwowiernemu Schmucke.
— Schmucke, rzekł biorąc za rękę biednego Niemca ogłuszonego tyloma nowinami i wypadkami, w domu musi panować zamęt; jeżeli odźwierny umiera, będziemy swobodni kilka chwil, to znaczy wolni od szpiegów, bo szpiegują nas, bądź pewny! Wyjdź, weź dorożkę, jedź do teatru, powiedz Heloizie, naszej primaballerynie, że pragnę ją widzieć przed śmiercią, żeby przyszła o wpół do jedenastej, po przedstawieniu. Stamtąd pojedziesz do swoich przyjaciół, Schwaba i Brunnera, i poprosisz aby byli tu jutro, o dziewiątej rano; zajdą, niby to przypadkiem, dowiedzieć się o moje zdrowie i odwiedzić mnie...
Oto jaki plan uknuł stary artysta, czując ubliżającą się śmierć. Chciał wzbogacić Schmuckego czyniąc go swoim generalnym spadkobiercą; aby się zaś ubezpieczyć od wszelkich kruczków, zamierzał podyktować testament rejentowi wobec świadków, iżby nikt nie mógł wątpić, że jest przy zdrowych zmysłach, oraz aby odjąć Camusotom wszelki pozór do zwalenia testamentu. Nazwisko Trognona