Strona:PL Balzac - Kuzyn Pons.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ja myślałam, że pan ma kochanek tuzinami, baletnic, aktorek, księżniczek, niby że pan tak nigdy w domu nie siedział!... Widząc jak pan wychodzi, mówiłam zawsze do Cibota: „Oho, pan Pons idzie mów na ciepłe nóżki!“ Słowo daję! tak mówiłam, bo myślałam, że kobiety szaleją za panem! Pan Bóg stworzył pana do miłości... Moje drogie panisko, zaraz to zobaczyłam, tego dnia co to pan jadł tu obiad pierwszy raz. Och! jaki pan był szczęśliwy z tej uciechy jaką pan sprawił panu Schmucke! A on jeszcze na drugi dzień płakał, mówiąc do mnie. Bani Dzipo, on jatł opiat dudaj! tak że i ja płakałam jak głupia. A jaki on był smutny, kiedy pan znowu zaczął swoje werdeby! i obiadki na mieście! Biedaczek! nie widział nikt w śiwiecie podobnej rozpaczy. Tak, dobrze pan robi, że pan jemu zapisuje wszystko! To jakby cała rodzina dla pana, ten zacny, godny człowiek!... Niech pan o nim nie zapommi! inaczej Bógby pana nie wpuścił do raju, gdzie z pewnością wchodzą tylko ci, którzy się okazali wdzięczni wobec przyjaciół, zostawiając im fundusz!
Pons czynił daremne wysiłki aby coś odpowiedzieć, Cibotowa gadała jak młyn. O ile znaleziono sposób zatrzymania machiny parowej, sztuka zahamowania języka odźwiernej przechodni środki wynalazców.
— Wiem, co pan odpowie! ciągnęła. Od tego się nie umiera, drogi panie, że ktoś zrobi testament kiedy jest chory; a ja na pańskiem miejscu, z obawy przed jakim wypadkiem, nie chciałbym opuścić tego biednego baranka, bo to istne bydlątko boże; nie ma pojęcia o świecie; nie chciałbym go zostawić na łasce tych rabusiów adwokatów, i krewnych co są wszystko łajdaki! Powiedz pan, czy choć który przez te trzy tygodnie spytał się o pana?... I panby miał im zostawić swoje dobro! Czy pan wie, że to wszystko co tu jest, to podobno jest coś warte?
— Owszem, tak, rzekł Pons.
— Remonencq, który wie że pan jest amator i który sam handluje, powiada, że dałby panu chętnie trzydzieści tysięcy dożywo-