Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Postąpił ku rejentowi aby mu powiedzieć, że chce aby kontrakt sporządzono natychmiast. Stary rejent uprzedził tę klęskę spojrzeniem, które mówiło: „Niech pan zaczeka!“ Ujrzał łzy w oczach Pawła, łzy wydarte wstydem, o jaki go przyprawiła ta dyskusja, oraz okrzykiem pani Evangelista zwiastującym zerwanie. Rejent osuszył te łzy gestem, gestem Archimedesa wołającego: Eureka! Słowo Par Francji było dlań niby pochodnia w ciemnej piwnicy.
W tej obwili ukazała się Natalja, promienna jak jutrzenka, i rzekła z dziecinną minką:
— Czy jestem zbyteczna?
— Bardzo zbyteczna, dziecko, odrzekła matka z okrutną ironją.
— Pójdź, Nataljo, rzekł Paweł biorąc ją za rękę i prowadząc do fotela przy kominku, wszystko ułożone!
Nie podobna mu było znieść rozpadnięcia się najdroższych jego nadziei.
Podobny do generała, który w jednej chwili obala kombinacje wroga, stary rejent ujrzał ducha Notarjatu rozwijającego przed jego oczami legalną koncepcję, zdolną ocalić przyszłość Pawła i jego dzieci. Pan Solonet nie widział innego rozwiązania trudności poza decyzją dyktowaną młodemu człowiekowi przez miłość i do tej decyzji prowadził go przez burzę sprzecznych uczuć i interesów; to też zdumiał go wykrzyknik starego kolegi. Ciekaw dowiedzieć się, co za lekarstwo znalazł Mathias na rzecz która zdawała mu się zgubiona bez ratunku, rzekł:
— Co pan proponuje?
— Nataljo, drogie dziecko, zostaw nas.
— Panna Natalja może zostać, odparł stary Mathias z uśmiechem; to co powiem obchodzi zarówno ją jak pana hrabiego.
Zrobiła się cisza, w czasie której każdy, pełen niepokoju, z napięciem oczekiwał pomysłu starego rejenta.
— Dzisiaj, podjął pan Mathias po pauzie, rzemiosło rejenta